piątek, 29 stycznia 2016

Wojtek

 Nie wiem skąd przybył.  Czyściutki, tłuściutki,  milutki, białoszary, dorosły kocur. Znak szczególny - rudawa plamka na brodzie.Wszedł do domu niepostrzeżenie, zaanektował kanapę i podbił serca domowników. Zbyt zadbany i oswojony, żeby nie był czyjś. Dałam ogłoszenie ze zdjęciem na bloga prowadzonego przez radnych z gminy ale nikt się nie zgłaszał. I Wojtek został - pierwszy i jedyny kocur pośród czterech kotek. Przez kilka dni na początku pobytu u nas prawie nie schodził z kanapy, za wyjątkiem posiłków i potrzeb fizjologicznych, które załatwiał na zewnątrz. Został wykastrowany. Kotki,o dziwo,zaakceptowały go po miesiącu,to dość szybko jak na nie. To kot bezkonfliktowy,przyjazny,taki trochę ciapowaty. Kapsel,nasz pińczer miniaturowy szybko pogodził się z faktem,że przybył jeszcze jeden samiec.

Wojtek lubi czasami poszaleć,gania wtedy po schodach tam i z powrotem a bywa,że zaczepia najmłodszą Tośkę,wówczas biegają we dwójkę ku niezadowoleniu Kapsla.Ten,zdezorientowany rumorem zaczyna ujadać i próbuje dołączyć do towarzystwa. Akcja zazwyczaj kończy się połajanką naszego walecznego pińczerka.

1 komentarz: